Kompletnie się rozłożyłam. Biologia totalna sugeruje, że źle myślę, źle jem, źle żyję i warto zacząć funkcjonować inaczej. Mój organizm po raz kolejny kompletnie i na długi czas odmówił posłuszeństwa. Do chwili kiedy Zosia nie wysłała mi kilku przydatnych linków miałam żal do okoliczności. Teraz zastanawiam się co mogę zrobić, żeby jak najmniej pozostawić ślepemu losowi. "Szczęściu trzeba pomagać". Do czasu kiedy ciało nie nabierze sił będzie inaczej niż przywykłam, ale ten przymusowy postój nie idzie na marne. Od dwóch dni jestem bardzo wyrozumiała dla siebie. Postanowiłam otoczyć się wyjątkową opieką, wyjątkowymi ludźmi i wyjątkowym spokojem. Nie mam sił, nie sprzątam. Nie mam sił, wracam do łóżka ze stertą książek i szkicownikiem. Stefanek jest bardzo wyrozumiały i w pełni akceptuje mój rytm dnia. Kiedy mam siłę na zabawę, bawimy się. Kiedy nie mam sił na wyjście z łóżka czytamy książki, rysujemy, rozmawiamy. Może w nowych postanowieniach pogodzenie się z biegiem życia będzie przebiegać mniej dotkliwie niż dotychczas? Do szybkiego zobaczenia w pracach. Nabieram sił. Póki co apetyczne rękodzieło czterech par dłoni i smaczne wspomnienie spotkania:)
|
sushi po raz pierwszy:) |